wtorek, 2 grudnia 2008

O tęskocie i czekaniu.


Dzisiejszy dzień uświadomił mi, że nie potrafiłabym teraz wychodzić każdego dnia na osiem (lub więcej) godzin, zostawiać Helenkę i iść do pracy. Bo do dziś nie wiedziałam, że ona potrafi tęsknić!

Cały dzień spędziłyśmy tylko we dwie - S. był w podróży służbowej. A Helenka czekała i czekała... Za każdym razem kiedy otwierały się drzwi wejściowe biegła do przedpokoju i wołała radośnie "tata". Niestety :( S. wszedł do domu minutę po tym, jak córcia zasnęła.

Helenka-przytulanka wygląda tak:







2 komentarze:

Anonimowy pisze...

zastanawiam się, że chyba dla twojego partnera te rozłaki muszą być bardzo trudne?
dziecko tak potrafi się zmienić w tak krótkim czasie... zdrugiej strony brudna Warszawa to nie piękne Mazury...

Anonimowy pisze...

Slicznie Helenka wygląda na tle siwizny babci.ależ jest urodziwym dzieckiem:)