czwartek, 18 grudnia 2008

O chwilach pełnych radości.


Wczoraj: pierwsze wyjście Helenki "o własnych nóżkach" :) Do przystanku autobusowego, który mamy blisko domu szłyśmy jakieś 15 minut :) Ale to nic! Trzeba było widzieć jej szczęście! Śmiała się na cały głos i zaczepiała wszystkich przechodniów tak, jakby chciała powiedzieć: "Patrzcie, co ja potrafię!". A w autobusie, usadzona na siedzeniu przy szybie, machała do widoków za oknem i co chwilę pokazywała mi paluszkiem ciekawe zjawiska (pies, czerwony samochód, pani w berecie itp.).

Albo wieczorem, kiedy założyłam jej normalną dziecięcą piżamkę, a nie pajacyka jak dotychczas. Razem z S. mówiliśmy, że jest już dużą dziewczynką i dlatego nosi piżamkę "dla dużych", a Helenka była taka z siebie dumna!

I kiedy od jakiegoś czasu pomaga mi w wieszaniu prania. Ja wyładowuję pranie z pralki do miski, a ona z prędkością taśmy produkcyjnej podaje mi ubrania, żebym powiesiła je na suszarce. Za każdym podaniem ja mówię "dziękuję", a ona promiennie się uśmiecha!

A dziś rano radość miałam ja. Bo Helenka powiedziała do mnie "mama" :D Dla mnie brzmiało to oczywiście jak śpiewy anielskie :D

Poniżej zdjęcie jeszcze z listopada. Helenka pomaga Kłapouchemu dmuchać świeczki na jego urodzinowym torcie:



2 komentarze:

Monika Badowska pisze...

Gratuluję samodzielnych spacerów i słowa "mama". A tak nawiasem mówiąc - kręte są drogi dziecięcych umysłów - słowo "daj" Helenka opanowała już wieki temu;)

Anonimowy pisze...

Od dziś juz masz pomoc w pracach domowych nareszcie wypoczniesz:).zuch z Helenki na takie małe nóżki to duża odległość.ucałuj ją serdecznie :)macie już dużą córcię:)