poniedziałek, 10 listopada 2008

O pierwszych krokach i listopadzie na Mazurach.


Jesteśmy na Mazurach. Do końca miesiąca :) Przyjechałyśmy przedwczoraj po południu, a dziś byłyśmy na kilkugodzinnym spacerze. Helenka spała dwie i pół godziny. Ja z minuty na minutę zamieniałam się w kosteczkę lodu. Niby byłam ciepło ubrana, ale zapomniałam jak zimny i przenikający może być jesienny wiatr nad jeziorami... Mimo wszystko - było cudownie. Powietrze rześkie, aż chce się oddychać! I cisza, cisza, ciasza!

W piątek po południu Helenka poczekała, aż S. wróci z pracy i zrobiła pierwsze samodzielne kroki! Teraz ćwiczy chodzenie - nieco nieporadnie, ale mimo tego - z zapałem. I jest strasznie szczęśliwa kiedy jej się uda (a my bijemy gromkie brawa).

Poniżej nasz wieczorny rytuał - wspólna kąpiel i całuski:



Ja tu Helenka w roli jagódki przed wyjściem na spacer:



"Halo, halo?" - nowa umiejętność i hobby Heleny:



Wąchanie kwiatków w wykonaniu córeczki:



5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Moja Droga,
naoglądałąś się "Znikającego punktu" i teraz kiedy ja CIe odwiedze, jak się tylko teleportujesz z jednego miejsca na drugie.
Będę celować przed Świętami.
Helena jest PIĘKNA.
Pozdrawiam obie Pania
Ania

Anonimowy pisze...

po odwiedze jest znak zapytania ;)

Anonimowy pisze...

11 miesięcy i 30 dni stoi jak byk w suwaczku. Czyli urodziny kiedy- jutro?
Uściski dla Solenizantki i jej Mamy :)

Anonimowy pisze...

Ach, gapa ze mnie- ten wielki dzień i imprezka to już dziś chyba. No to jeszcze większe uściski. Rośnij zdrowo i radośnie Helenko:)

anuszka_dst pisze...

Helenko,za chwilę minie pierwszy rok od kiedy zaczęłaś poznawać ten świat...Zyj nam w zdrowiu i radosci 100lat!!!!!:**))))