czwartek, 14 maja 2009

O (prawie) idealnym przedpołudniu.


Przedpołudnie byłoby idealne, gdyby nie fakt, że przed wyjściem z domu Helena urządziła scenę. Nie mogła doczekać się wyjścia, ale ubrać się nie chciała. Ubieranie więc skończyło się histerią, wiciem się i rzucaniem o ziemię. Doprowadziła mnie tym wszystkim do łez bezsilności, ale w końcu wyszłyśmy. I od razu zrobiło się sielsko i miło!!!

Umówiłyśmy się dziś na spacer po Łazienkach z Kasią i Ignacym. Jak zwykle w ich towarzystwie czas mijał w błyskawicznym tempie i zaraz (po kilku godzinach ;) trzeba było się żegnać i jechać do domu na drzemkę...

Dzieci trochę pobiegały po trawie, ale jak to w Łazienkach bywa, przegonili nas z niej ochroniarze (bo niestety w Łazienkach trawniki są od patrzenia, a nie przesiadywania na nich).

Kiedy patrzę na zdjęcia Heleny wąchającej stokrotki, od razu "gra" mi w głowie w głowie ta piosenka:






Na początku Helenka podchodziła do Ignasia z pewną nieśmiałością...



... ale potem, z minuty na minutę było coraz milej:



Ignacy wręczył Helenie kwiatka:



A kiedy ona łaskawie go przyjęła...



Ignaś, szczęśliwy, że został pozytywnie przyjęty...



... z namaszczeniem ją ucałował:



Odbyły się też zabawy z piłkami (dobrze, że zawsze mam przy sobie dwie - Helenka oczywiście nie chciała wypuścić piłki z rąk!):



A potem wesołe bieganie, zabawy, nawoływania, wspólne przekąski i siedzenie na ławce - i tego typu miłe rzeczy :)

Pogawędka z przyjaciółką i wspólnie wypita kawa (dziękuję!!!) są czasami warte dużo więcej niż wszystkie bogactwa tego świata. Idealne przedpołudnie :)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Mam nadzieję.że ten pocałunek będzie bez konsekwencji:)swietne maluchy.urocze:)

Anonimowy pisze...

cudowne brzdące... buziak napewno był słodki :)