niedziela, 12 października 2008

O (Prawie) Wielkim Dniu, lalce i wspomnieniach.





Za nami już jedenaście miesięcy. Aż tyle! Pamiętam, że kiedy Helenka się urodziła wydawało mi się, że tak duża to ona na pewno nie będzie i takie przykładowe jedenaście miesięcy życia wydawało mi się liczbą wręcz kosmiczną :) Coś niewyobrażalnego jak czarna dziura czy nieskończoność, na przykład :D A jednak.Uwielbiam wspominać dzień jej narodzin. Ta chwila kiedy przyszła na świat była najwspanialsza w moim życiu (choć wtedy czułam tylko dwie rzeczy: ulgę - że to już koniec i zdziwienie - że Ona naprawdę istnieje!).

Wiem, że w kółko o tym piszę, ale wciaż nie moge uwierzyć, że Ona jest już taka DUŻA! Kilka dni temu przypomniałam sobie, że kiedy byłyśmy tu pierwszy raz (tzn. na Boże Narodzenie 2007), mój tata uwieczniał malutką wówczas Helenkę za pomocą kamery. Odszukaliśmy te nagrania. Są cudowne! Mogłabym je oglądać w kółko. Córcia jest malutka jak okruszek i taka bezbronna i taka krucha! Już zapomniałam, że taka była!

Dziś Helena doprowadziła mnie do łez (co nie jest łatwe, bo jakoś posiadanie dziecka mnie zahartowało i chyba osatani raz płakałam w połogu z powodu baby bluesa*). Bawiła się na dywanie i w pewnym momencie wzięła do rąk swoją lalę, przytuliła ją, zaczęła kołysać i śpiewać jej po swojemu. Magiczna chwila.

Wierzcie mi lub nie, ale Helenka rozumie już wszystko co się do niej mówi. Nie zawsze chce słuchać, ale to już inna historia... :)

(* ach nie! Płakałam kiedy Helenkę bolało uszko. Na początku maja.)

3 komentarze:

Monika Badowska pisze...

Czekamy na Roczek:)))

Ewa pisze...

Ale cudne foto!!!
;)))

Anonimowy pisze...

Piękne jest to zdjęcie Helenki :)