sobota, 11 października 2008

O długim spaniu, ozdrowieniu i pierwszych siniakach.

W aparacie dziadka Heleny znalazłam trochę zdjęć. Kilka niedawnych, jak to z kotkiem:





... i w trakcie samodzielnego jedzenia jabłka...



a także dwa starsze - z lipca, kiedy Helenka wyglądała jak prawdziwa wczasowiczka (taka była opalona):





Córci już lepiej. Gorączka minęła. W nocy spała spokojnie, bez płaczu. Nareszcie się wyspałyśmy :) Byłam wczoraj tak zmęczona, że położyłam się spać razem z Heleną i spałyśmy 12 godzin :D - oczywiście z przerwami na świeże mleczko :)

Dziś rano do kolekcji "pierwszych" dołączyła nowa rzecz - pierwszy siniak. Helenka nabiła go sobie na czole "przy pomocy" podłogi. Tak bardzo spieszyło się jej do odkrywania świata...

Od kilku dni córcia namiętnie robi "pa,pa". I babci i dziadkowi, i pieskowi, i nawet kaczkom spotkanym na spacerze :)

Jutro (Prawie) Wielki Dzień, ale o tym następnym razem :)

Brak komentarzy: