wtorek, 6 października 2009

O tym, że wciąż mnie zaskakuje.

Dziś rano Helenka poszła do swojego pokoju i założyła spodnie i skarpetki - SAMA!!! I w domu (ani na spacerze) w ogóle nie siusia już w pieluszkę, nawet kiedy śpi (czasem jej się zdarzy wpadka w przedszkolu, w ferworze zabawy). I umie już nazwać tyle rzeczy, wie, gdzie trzeba iść, kiwa głową na dzień dobry i woła "paaaaa!!!" na pożegnanie. Sama się bawi, przynosi stos książek, kładzie się na łóżku i "cit" (jak to nazywa). Wie, że jej przedszkolna ciocia ma na imię "Editit". Sama je, siedząc na "dorosłym" krześle przy naszym stole. I w ogóle z każdym dniem coraz bardziej przypomina przedszkolaka, a coraz mniej dzidzię :) Jeszcze rok temu nie bardzo wiedziała o co chodzi w tym całym świecie, a dziś chodzi i zbiera kasztany (sapiąc przy tym niemiłosiernie, bo zbieranie kasztanów to przecież ciężka praca). Jednym słowem, jest już "duziiia".

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Moja mała -duża wnusia strasznie za Tobą tęsknię nie mogę uwierzyć że tak szybko rośnieśz przytulam Cię mocno:)

C_L pisze...

Och jakże jesteśmy dumni! Ja w skrytości serca zazdroszczę sukcesów bezpieluchowych ale Tymkowy opór przyjmuję z pokorą i ćwiczę cierpliwość... kiedyś i ja napiszę na blogu że to JUŻ!