czwartek, 15 października 2009

O tym, że szczęście leży czasem na ulicy i tylko trzeba się po nie schylić.

Wraz z nadejściem jesieni odkryłyśmy naszą nową ulubioną zabawę - z kasztanami w roli głównej. Oczywiście samo ich zbieranie jest miłe, ale dopiero to, do czego się ich używa, daje największą radość. Z przedszkola Helenka przyniosła ślicznego kasztanowego ludka z uśmiechniętą buzią i czapeczką z żołędzia, który zamieszkał na parapecie w kwiatowej doniczce. Jako, że zewsząd przyniosłyśmy całą masę kasztanów, możemy z nimi robić ciekawsze i bardziej monumentalne rzeczy. Posiedziałam, pomyślałam i EUREKA! - tak powstała nasza najnowsza hit zabawka: labirynt z kasztanów. Kształtuje zmysł równowagi, koncentrację i zwinność. Wystarczy popatrzeć poniżej :)

Do startu gotowi...



Labirynt w całej okazałości:



Jeszcze tyle trasy do pokonania!



W prawo czy w lewo?



W razie czego mama podpowie:



I nawet na jednej nodze można skakać!



Przednia zabawa, polecamy wszystkim!

O tu Helenka z moimi spinkami (fryzura w stylu tyranozaura):





I wczorajszy atak zimy widziany z naszych okien:







A SIO! :D :D:D

3 komentarze:

anuszka_dst pisze...

Swietna zabawa:) A co do pogody to u nas leje i wieje ale na szczeście sniegu jeszcze nie widac...Miłych jesienno-zimowych dni Diewuszki:*)

dsmiatek pisze...

Kochane Dziewczyny, jeszcze raz bardzo dziękujemy za poświęcony nam czas:) Trusia cały czas wspomina spotkanie z Helenką i ciocią Izą i wizytę w Kalimbie u Syrenki. Odgrywala nawet syrenę dziś w kąpieli, tylko się martwiła, że ma nóżki zamaist ogona.
Ściskamy Was mocno i zapraszamy do nas- może wiosną do Ogrodu Dośiwadczeń...
Przyjedźcie:)

Anonimowy pisze...

Nie ma to jak dobry pomysł na zabawę.jak widać szczęście niekoniecznie musi dużo kosztowac a zabawa z mamą jet zawsze przyjemnością.brawo!gratuluję pomysłu:)