poniedziałek, 26 października 2009

O szleństwach zegara biologicznego.

Od soboty jesteśmy na Mazurach. Jesień tu piękna, kolorowa, cicha i spokojna - jak zawsze :) Tylko zegar biologiczny Helenki oszalał. Wczoraj rano obudziła się o 6 (czasu zimowego), a w dzień nie dała się położyć. Na spacerze po południu zasnęła w wózku (ok.16) i po przyniesieniu do domu nie obudziła się, tylko spała dalej. Na szczęście moja mama jest rannym ptaszkiem, bo dziś Helenka wyspana i pełna energii rozpoczęła dzień o 3!!!! Mam nadzieję, że szybko uda mi się ją "wyregulować", bo inaczej czeka nas pobyt pełen wrażeń :D

U babci czekał na Helenkę piękny, kolorowy parasol. To nic, że nie pada. I tak z nim spacerujemy :)

2 komentarze:

anuszka_dst pisze...

Udanego jesiennego urlopiku:)
Pozdrawiam całą Rodzinkę:*)

Anonimowy pisze...

Dziekujemy Aniu.szczęśliwa babcia:)