wtorek, 29 września 2009

O tym, dlaczego "komcie" mnie wzrusza.

Niektóre słowa Helenka wypowiada cudownie miękkim głosem. "Płose" czyli proszę, "domcie" czyli do domku i nowe, moje ulubione słowo: "komcie" - kocham Cię. Nauczyła się tych słów, co prawda wypowiada je tylko na moją prośbę, ale i tak niezmiennie, za każdym razem kiedy to mówi - coś ściska mnie za gardło.

Era smoczka zakończyła się bezpowrotnie. Helenka nie wspomniała o nim ani razu! Wieczorem kładzie się do łóżeczka, śpiewam jej kołysanki i zasypia. Ze spaniem w ciągu dnia jest gorzej. Ani razu nie udało mi się jej uspać inaczej niż na rękach, jak dawno, dawno temu, kiedy była noworodkiem. Na razie mi to nie przeszkadza, bo lubię ją przytulać, ale wolałabym żeby zasypiała normalnie. No cóż, może to tylko taki czas?

A berecik się odnalazł! Sam! Dziś po południu wychodziłyśmy w odwiedziny do Tymka (bo bardzo deszczowa aura uniemożliwiła odbycie szaleństw na świeżym powietrzu) i Helenka zakładała swój przeciwdeszczowy płaszczyk. Berecik był w kieszeni ów płaszczyka! HURA! :) Wystarczyło napisać na blogu i już się znalazł :D

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Też chcę słuchać pierwszych słów wypowiadanych przez Helenkę może się doczekam całusy dla mamy i wnusi:)cieszę się z odnalezienia zguby bo dodawał uroku Helence:)

Anonimowy pisze...

hello... hapi blogging... have a nice day! just visiting here....