niedziela, 13 września 2009

O nadmorskich preferencjach kulinarnych i wycieczce na basen.


Na basenie było bosko! Zjeżdżałam ze zjeżdżalni (suuuuper zabawa!), popływałam, pomasowałam się biczami wodnymi i już trzeba było wychodzić. Helenka pójścia na basen stanowczo odmówiła, pomimo wycieczki krajoznawczej na trybuny i opowieściom jak to jest fajnie kąpać się w basenie. Na wszystkie zadawane słodkim głosem pytania o chęć wybrania się z ukochaną mamą/tatą/wujkiem na basen odpowiadała stanowcze "NIE!". Tak więc na basen poszłam ja (bo już się nastawiłam, że pójdę!), a Helenka z S. na pobliski plac zabaw. I tak nie tracę nadziei, że zostanie drugą Otylią :D

A jeśli chodzi o preferencje kulinarne nad morzem Helenka lubi wszystko :) I chleb z masełkiem, i parówkę sojową, i nektarynkę, i banana ("nanana"), i gofra, i wędzoną rybę, i zupę pomidorową, i jabłko, i makaron od dziadka i wszystko zje. I podziękuje :) Niejadki zapraszmy więc na morze :D

Jutro rano pakujemy się i wracamy do domu, po drodze odwiedziwszy ciocię Mo . A pojutrze - PIERWSZY DZIEŃ W PRZEDSZKOLU!!!

Żegnamy się nadmorsko, pochlipując, że co dobre, szybko się kończy :)

2 komentarze:

dsmiatek pisze...

ja jeszcze a propos "Murzynka Bambo", bo się nie zalapałam na wpis pod odnośną notką.
Córka moja Starsza, jak po raz pierwszy w życiu zobaczyła czarnoskórego czowiek a (student PK to był), zaczęła głośno deklamować "Mutzynek Bambo w Afryce mieszka", a ja nie wiedzialam, jak ją "wyłączyć" ;)
A jeden z synów (wówczas trzyletni) z kolei, jak na basenie spotkał czrnoskórego chłopczyka, wpatrywał się w niego zafascynowany i wkońcu wydusił z siebie pytanie "A dlaczego ten chłopczyk ma takie białe rączki?"

Panna Pollyanna pisze...

To się właśnie nazywa poprawność polityczna według dzieci :D