piątek, 28 sierpnia 2009

O pierwszym przyjęciu, czarnych pantofelkach i innych atrakcjach.



Wczoraj byliśmy pierwszy raz całą trójką na ślubie i przyjęciu weselnym kuzynki S. Uroczystość odbywała się pod Warszawą, w Pałacu w Jabłonnie. Piękne miejsce - pałac i park. Helenka była bardzo grzeczna, co prawda trochę jej się nudziło, ale jakoś dawałyśmy sobie z tym radę :)

Np. zwiedzając okolicę:



... biegając z rozwianym włosem...



...oglądając fontannę...





...patrząc w dal...



...i śmiejąc się do rozpuku.



Butów dla Helenki szukałam kilka tygodni. Okazuje się, że znalezienie czarnych pantofelków w tak małym rozmiarze nie jest łatwe. Udało się! :)

Helena w całej, ślubnej, okazałości:



I nowa grzywka made by Mamma ;)



Tańce, hulanki, swawole, a potem.... :D (nasze porzucone "buby" - jak je nazywa Helenka)



3 komentarze:

anuszka_dst pisze...

urocze i bardzo eleganckie Dwie Kobietki:*)

Anonimowy pisze...

Ach jakie urocze damy!!!trudno stwierdzić ,która piękniejsza ale chyba ta małA,SUKNIA PRAWDZIWIE BALOWA,ŻE NIE WSPOMNĘ O PANTOFELKACH:)

Anonimowy pisze...

mała, urocza druhna i mama też efektowna :)