piątek, 7 sierpnia 2009

O dniu świstaka.


Od jakiegoś czasu prześladuje mnie myśl, że żyję jak bohater filmu "Dzień Świstaka". Pamiętacie? Codziennie budził się tego samego dnia, wszystko działo się tak samo, wciąż na nowo, od początku, każdego dnia... Kocham Helenę najbardziej na świecie, ale coraz bardziej brakuje mi innych wyzwań niż te - co przygotować na śniadanie, na jaki plac zabaw dziś pójdziemy, czy założyć jej to czy tamto. Chcę już wrócić do pracy, odgrzebać spod góry minionych dni swoje zainteresowania, ambicje, hobby. Spotkać się z dorosłymi i nie rozmawiać o dzieciach. Być przede wszystkim człowiekiem (a nie przede wszystkim mamą).

Skąd te myśli dzisiaj? Może po tym artykule (polecam też lekturę komentarzy na forum)?

Przy okazji odkryłam też niesamowitego bloga - zdesperowana kura domowa :) Wbrew nazwie - bardzo kolorowy i zabawny :)

Przedszkole tuż, tuż. Uffff :)


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Z rozrzewnieniem wspominam bycie"kurą domową"możliwość spędzania całych dni z małymi córeczkami. po latah uważam za najlepszy czas w życiu..łatwo nie było ale.. .minęło bezpowrotnie .to się dopiero wie będąc babcią:)

Anonimowy pisze...

Bardzo lubie tutaj zagladac.Coreczke masz cudna.