piątek, 1 stycznia 2010

O noworocznej niespodziance.

Noworoczna niespodzianka wypłynęła z ust pana doktora z pogotowia w W. w postaci jednego słowa: "ospa". W rzeczywistości objawiła się niezliczoną ilością krostek i krosteczek na całym ciałku Helenki. Delikatnie mówiąc - miła niespodzianka to to nie jest :(

Przed nami pewnie dwa tygodnie w domu. Po debatach i naradach wyszło tak: moja mama jedzie do nas w niedzielę i zostaje do piątku (w sobotę musi być w pracy). Będzie z Helenką w czasie kiedy ja i S. będziemy w pracy. Od piątku S. weźmie urlop i posiedzi z Helenką do kiedy będzie trzeba.

A wykropkowana na fioletowo Helenka (tu są tylko takie medykamety - polecanego przez Ciotkę Lilkę super hiper nowoczesnego środka brak!) jakoś się tym wszystkim nie przejmuje. Na szczęście nie ma gorączki i brak jakichkolwiek innych objawów choroby.

Zdjęcia świąteczno-noworoczno-ospowe będą. Jak wrócimy do siebie (dosłownie i w przenośni ;).

2 komentarze:

C_L pisze...

;) szczęśliwie w naszej wiosce jest wszystko co trzeba ;)

ponownie napisze - cieszcie się - będzie ospa z głowy! Zwłaszcza jeśli H dobrze znosi (i oby tak pozostało!) a i lepiej mieć areszt domowy zimą niż latem czy inną wiosną. Do zobaczenia!

Anonimowy pisze...

chyba odra bywa gorsza, pamiętam wysypkę , swędzenie i gorączkę ..brr:(
powrotu do zdrowia życzę