niedziela, 10 stycznia 2010

O tym, że groszki nadal w modzie.

... a dokładnie mówiąc - kropeczki :)))

Za nami dziesięć dni chorowania, smarowania gencjaną i aresztu domowego. Do piątku była u nas babcia Madzia (czyli moja mama) i było sielsko :))) Dzięki mamie przestawiłam w pokoju Helenki, nasza lodówka zapełniła się różnymi pysznościami, no i nie musiałam martwić się, czy z córcią wszystko dobrze.

S. ma "dyżur" od piątku i na prawdę świetnie sobie poradził! Do wtorku Helenka będzie w domu, potem idziemy na kontrolę do pediatry i mam nadzieję, że w środę nasze życie wróci do normy (czyli codziennej bieganiny ;)

Oto kropeczki w Nowy Rok:



I wyfioletowana Helenka w nowej fryzurze made by mama :)





A poniżej - dwie nowe fryzury ;)

5 komentarzy:

magda pisze...

Wy śicznotki!!!!.nawet ilość kropek na Helence dodaje jej urody.a mama z córcią podobne nie tylko z fryzury.ucałowania:)

Unknown pisze...

Helenka wygląda na szczęśliwą, więc chyba kropeczki Jej nie przeszkadzają.
A miś to też chory? Bo wygląda jak by też kropeczki posiadał.

dsmiatek pisze...

Widać, że króciutkie grzyweczki lubicie obie- zresztą do twarzy wam:)
"Biedronka" na specjalnie nieszczęśliwą nie wygląda. Życzę, żeby nowe kropki już się pojawiały i żeby się wam udało zrealizować wasze plany powrotu do normalności.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Wybacz, że pytam- czy dotarły do was nasze życzenia świąteczne?

Anonimowy pisze...

ostatni krzyk mody - fioletowe kropeczki:)
na zdjęciu wyraźnie widać po kim Helenka odziedziczyła piękne oczy :)
Zdrówka !

Anonimowy pisze...

Troszke sie boje jak moje dziecko dostanie ospe.Te kropki strasznie wyglaaja.A prosze mi odpisac te chrostki całkiem znikna?