Wczoraj byliśmy pierwszy raz całą trójką na ślubie i przyjęciu weselnym kuzynki S. Uroczystość odbywała się pod Warszawą, w Pałacu w Jabłonnie. Piękne miejsce - pałac i park. Helenka była bardzo grzeczna, co prawda trochę jej się nudziło, ale jakoś dawałyśmy sobie z tym radę :)
Np. zwiedzając okolicę:

... biegając z rozwianym włosem...

...oglądając fontannę...


...patrząc w dal...

...i śmiejąc się do rozpuku.

Butów dla Helenki szukałam kilka tygodni. Okazuje się, że znalezienie czarnych pantofelków w tak małym rozmiarze nie jest łatwe. Udało się! :)
Helena w całej, ślubnej, okazałości:

I nowa grzywka made by Mamma ;)

Tańce, hulanki, swawole, a potem.... :D (nasze porzucone "buby" - jak je nazywa Helenka)
