sobota, 10 stycznia 2009

O późnej porze, jutrzejszej podróży i dziecięcych snach.


O tej porze mnie tu jeszcze nie było... Jakoś się tak ogólnie zasiedziałam, a obiecałam sobie, że w końcu coś napiszę, bo nie wiadomo kiedy będę miała czas następnym razem. Pewnie za karę, że nie poszłam spać po 22 ;) Helenka z wesołym okrzykiem obudzi mnie jutro punkt 6.00. Ale trudno, najwyżej będę spała w samochodzie. No właśnie! Bo jutro w końcu wracamy do domu! Jak zwykle mam mieszane uczucia. Chciałoby się być i tu i tam. Historia o osiołku i żłobach po prostu :D

Spieszę donieść, że czuję się już lepiej (choć do "młodego boga" jeszcze mi daleko). Niestety musiałam zaliczyć wizytę u dwóch lekarzy i bez antybiotyku tym razem się nie obeszło :( Nic to, najważniejsze, że mam siłę do zajmowania się Heleną :)

Już jakiś czas temu chciałam napisać o tym jak Helenka śpi. Uwielbiam wtedy na nią patrzeć. Często żartuję, że moja miłość do niej rośnie wprost proporcjonalnie do długości jej snu :D, ale to tylko takie żarty... A tak na prawde patrzenie na nią śpiącą to poezja!!! Jest taka cichutka, bezbronna i niewinna. Kiedy na nią patrzę zawsze przypominają mi się nasze pierwsze dni w szpitalu. Ona spała, a ja patrzyłam i patrzyłam i patrzyłam :) Z jej snem jest coś niesamowitego bo śpi dokładnie w tej samej pozycji co ja i moja mama. I czasem mówi przez snem. Ostatnio "teś kisi kisi" (czyli: "cześć kotku") i "tata". Chciałabym móc widzieć jej sny i sprawić, żeby nigdy nie śniło jej się nic złego. Pędzę zobaczyć jak śpi - dobranoc! :)

Helena przyłapana na objadaniu choinki z pierników:



Sylwestrowy wieczór:

1 komentarz:

anuszka_dst pisze...

Wspaniałe!!! :*)