piątek, 25 czerwca 2010

O welkim kryzysie...misiowym.


Wczoraj Helenka zgubiła misia. Małego, brązowego misia z chusteczką pod szyją. Dostała go w prezencie od babci Jadzi, a należał kiedyś do cioci Krysi. Najgorsze, że był to jej UKOCHANY miś :(

Szłyśmy w odwiedziny do Tymka, Helenka niosła misia w rączce, widziałam, że go ma jeszcze na chodniku pod blokiem. Potem wsiadłyśmy do windy i przy wysiadaniu zapytałam - gdzie masz misia??? Okazało się, że nie ma :( Helenka została z ciocią i Tymkiem, a ja natychmiast zjechałam na dół. Ale niestety misia już nie było :(((

Za każdym razem kiedy przypomina sobie o wielkiej zgubie, zaczyna płakać. Przyniosłam jej misie ze sklepu, ale oczywiście ona chce TAMTEGO!!!

Mam zamiar oplakatować osiedle, może ktoś się zlituje i misia odda.

A dziś, w przedszkolu, zakończenie roku...

3 komentarze:

-Longina- pisze...

Biedna smerfetka. Trzymam kciuki żeby misiaczek się znalazł. buziaki

kry pisze...

O nie! MOJ MIS!!! ;)

Powiedz Helence, ze pojechal w odwiedzimy do starej wlascicielki do Sarajewa.. Bo kto wie, moze pojechal? Jak zapuka mi do drzwi to dam znac.
A tymczasem propoponuje odwiedzic braci misia. Bo on ma bardzo podobnych dwoch braci. Adopcja wskazana!

Sciskam i juz niedlugo sie widzimy!

kry

100%mama Mateo pisze...

widziałam ogłoszenie o Misiu... mam nadzieję na znalezienie zguby, sami z Matim rozglądamy się za Misiem, bo i my mamy ulubionego zwierza - żółwia i żal byłoby go stracić!