środa, 7 kwietnia 2010

A optodusach, śmigusie nigusie i innych przygodach...



Za nami bardzo udane Święta! W końcu udało nam się wyjechać, mimo, że do ostatniej chwili nie byliśmy na 100 procent pewni, że wszystko będzie OK. Ale tak sobie myślę, że jak się zostaje rodzicem, to należy porzucić stuprocentowe poczucie pewności w jakiejkolwiek sprawie ;)

W każdym bądź razie w sobotę rano Helenka czuła się dobrze, spokojnie przespała noc, więc postanowiliśmy jechać. Droga minęła nam szybko i po kilku godzinach byliśmy u cioci "Moni". Czekała na nas nie tylko ona, ale i kotki i wujkowie. Szaleństwo :)))

Pogoda nam dopisywała aż do poniedziałku, no ale Lany Poniedziałek ma prawo być mokry :) Wieczorem byliśmy już w Warszawie, zadowoleni i uśmiechnięci!

Poniżej kilka świątecznych fotek :)

Dużo czasu spędziliśmy w pobliskim parku - ogromnym, w którym jest i zoo i planetarium i mnóstwo miejsca do spacerów i zabawy! Idealne miejsce dla dzieci i ich rodziców. Oczywiście nie obyło się bez "ludycznych" rozrywek - Helenka pierwszy raz w życiu na takiej karuzeli:



I jako znakomity kierowca:



...oraz pasażerka młodego taksówkarza:



Uwielbiam trzymać tą ciepłą małą rączkę:



Helenka przeszczęśliwa, że dostała takiego balona od taty:



Katowicka żabka:



Helena w swoim żywiole (na kawiarnianej sofie):



Wielkanocne sacrum i profanum - pasjonująca gra w kości:



W jednych z licznych okularów przeciwsłonecznych:



Najważniejszy punkt programu - przejażdżka tramwajem. "Jakie koła tramwaj ma???" - to pytanie pada z ust Helenki jakiś tysiąc razy dziennie ;) Razem z ciocią Moniką, wypatrujące cudu na szynach:



Przed wejściem do tramwaju oczywiście trzeba poprawić makijaż:



Idealny dzień - na placu zabaw:



To był bardzo, bardzo miły czas!!!


2 komentarze:

anuszka_dst pisze...

No to siupel!!! Pozdrawiam serdecznie i do niebawem...:)

-Longina- pisze...

CZASU NA NUDĘ NIE BYŁO. A JAK! MAŁE DZIEWCZYNKI TEZ MUSZA DBAĆ O URODĘ. BUZIAKI :)