piątek, 2 kwietnia 2010

O tym, że mamy problem.

Jak to zwykle bywa kiedy jesteśmy już jedną nogą w podróży, a myślami z bliskimi - plan się wali. Helenka wymiotowała pół nocy, rano czuła się już dobrze, więc poszła do przedszkola. Niestety nie na długo :( O 11 zadzwoniła jedna z przedszkolnych pań z prośbą o zabranie Helenki, bo dwa razy zwymiotowała. Co gorsze, nie była w tym osamotniona (wczoraj jeden chłopiec, dziś drugi + H.), więc to pewnie jakiś wirus. Myślałam, że może wszyscy coś zjedli, ale ciocia opiekująca się ich grupą powiedziała mi, że też źle się czuje, a nie jadła nic z tego co oni.

No więc sklep zamknięty, a my z Helenką pomaszerowałyśmy do pani doktor. Dostałyśmy leki w razie gdyby znów pojawiły się "atrakcje", gorączki brak, odwodniona nie jest, gardło normalne. Nie wiadomo co.

A po Helence złe samopoczucie widać bardzo. Jak tylko weszłyśmy do domu poprosiła żebym ją położyła do łóżka. Zanim rozpakowałam zakupy - już spała.

Jeśli znów będzie wymiotować to chyba nie pojedziemy :(((

Jeśli nie pojedziemy to czekają nas Święta-nieświęta. W lodówce tłumów brak, rodzinnych spotkań brak (rodzina S. się spotyka, ale będzie tam kilkumiesięczny chłopczyk, więc my z domniemanym wirusem im tego nie zrobimy). Najwyżej pospacerujemy, odwiedzimy wszystkie place zabaw i pobędziemy ze sobą.

Ale jednak trzymajcie za nas kciuki, bo jechać chcemy bardzo, bardzo!

P.s. Dziękujemy za wszystkie życzenia i wielkanocne kartki!

4 komentarze:

Marchewka Dracoolina pisze...

Witam serdecznie :) Życzę Wam, aby jednak udało się pojechać na święta do rodziny! Rozumiem Twoją rozterkę. Pamiętam, jak przed ostatnim Bożym Narodzeniem powiedziano nam, że może nie być dla nas miejsca w samolocie - czarna rozpacz, myślę sobie, jak nic będziemy w święta sami z pustą lodówką i bez choinki, a tam, w Polsce, rodzina już czeka! Nam się udało zająć w wielkim samolocie dwa ostatnie miejsca, wierzę, że i Wam się uda dotrzeć na tę Wielkanoc na miejsce :)
Twojego bloga czytam z wielką ciekawością, bo nasze maleństwo ma się urodzić w podobnym czasie co Helenka :) Mam termin na 9.11. (choć muszę mieć cesarskie cięcie, więc pewnie ostatecznie będzie to koniec października), dlatego podpatruję, jakie już duże będzie nasze dzieciątko a to w grudniu, a to w styczniu, a to w lutym :)
Serdecznie pozdrawiam! M.

Anonimowy pisze...

rotawirus - uciążliwa choroba, ale krótka, jakieś 24 godziny......

-Longina- pisze...

DUŻO ZDRÓWKA ŻYCZE I ŻEBY WYJAZD DOSZEDŁ DO SKUTKU :)

Anonimowy pisze...

jak się macie? Bato.