Pierwsza podróż pociągiem już za nami. Ufffffff!!!! Z Warszawy do Jastarni jechałyśmy osiem godzin. I dałyśmy radę :D Głównie biegałyśmy po korytarzu, zaglądałyśmy do "sąsiadów", uśmiechałyśmy się od ucha do ucha i poznawałyśmy świat.
W Intercity bardzo nam sie podobało, w osobowym z Gdyni do Jastarni już gorzej (widocznie jesteśmy stworzone do luksusów ;) Helenka była zmęczona, marudna i miała wszystkiego dość. Podejrzewam, że współpasażerowie również mieli dość (głównie nas). Doszło do tego, że Helenka siedziała w wózku płacząc z wyczerpania (nie mogła zasnąć, nie chciała smoczka, piersi, pić, jeść - NIC!), a ja na siedzeniu modląc się, żeby już w końcu dojechać. I właśnie wtedy przyszła do nas jakaś pani i nakrzyczała na mnie, że jestem wyrodną matką, bo moje dziecko płacze, a ja nie reaguję. Kiedy dziś na to patrzę, to cieszę się, że są jeszcze ludzie na tym świecie, którzy przejmują się płaczem obcego dziecka, ale wczoraj...sama miałam ochotę płakać. Ale nic to, W KOŃCU osobówka dowlokła się do Jastarni :) i nasza podróż się skończyła.
A teraz pławimy się w nic nie robieniu. Tzn. robimy bardzo dużo - spacerujemy, budujemy zamki z piasku, zbieramy muszelki, biegamy na boso po piasku etc. Mamy pełne ręce roboty ;)
3 komentarze:
Na serio pani powiedziała, żeś wyrodną matką jest?
Życzę Wam miłego wypoczynku.
juz nie moge sie doczekac kiedy i my bedizemy budowac zamki z paisku:) Wyruszamy z sobote wieczorem - autem- ale tez troche obawiam sie podrozy chociaz dla nas podroz pociagiem oznaczałaby 12 h z 2 przesiadami ( Warszawa, Gdynia) Traz mnie czeka pakowania "wszystkiego " :) . Zyczymy pogody oraz pogody ducha :)))
Gosia
Prześlij komentarz