Wczoraj był wielki dzień. Bo pierwszy raz od narodzin Heleny spędziłam bez niej 5 (słownie: pięć!) godzin. Helenka była z S. na spacerze, potem w odwiedzinach u dziadków. A ja urządziłam sobie zakupowe szaleństwo ;) Było cudownie! Nigdzie się nie spieszyłam, nie myślałam o tym, czy nie jest jej za zimno lub za gorąco, czy nie chce jej się jeść albo pić, czy nie ma czegoś w pieluszce :) Połaziłam po sklepach, poprzymierzałam ile chciałam... I na przystanku mogłam wsiąść w jakikolwiek autobus, a nie czekać na ten niskopodłogowy.
Ale kiedy wróciłam do domu i jeszcze godzinę czekałam na powrót S. i Heleny - umierałam z tęsknoty! Niby coś robiłam, zajmowałam się swoimi sprawami, ale tak naprawdę patrzyłam co chwilę przez okno czy już idą :) Reasumując - bez Helenki było mi fajnie, byle ten stan nie trwał za długo :D A poważnie mówiąc: bo wczorajszym dniu doszłam do wniosku, że taki czas tylko dla siebie jest mi niezbędny, żebym mogła czuć jak jak człowiek. I poczułam chęć (i gotowość) powrotu do ludzi, do pracy. Oczywiście, jak na razie w jakimś niepełnym wymiarze godzin, bo inaczej nie chcę i sobie tego inaczej nie wyobrażam. Zobaczymy co z tego wyjdzie...
A wczoraj okazało się, że byłam grzeczna i Mikołaj przyniósł mi w prezencie m.in. tusz do rzęs.
Helenka tuszu nie potrzebuje, bo i bez tego ma ładne:
Ale kiedy wróciłam do domu i jeszcze godzinę czekałam na powrót S. i Heleny - umierałam z tęsknoty! Niby coś robiłam, zajmowałam się swoimi sprawami, ale tak naprawdę patrzyłam co chwilę przez okno czy już idą :) Reasumując - bez Helenki było mi fajnie, byle ten stan nie trwał za długo :D A poważnie mówiąc: bo wczorajszym dniu doszłam do wniosku, że taki czas tylko dla siebie jest mi niezbędny, żebym mogła czuć jak jak człowiek. I poczułam chęć (i gotowość) powrotu do ludzi, do pracy. Oczywiście, jak na razie w jakimś niepełnym wymiarze godzin, bo inaczej nie chcę i sobie tego inaczej nie wyobrażam. Zobaczymy co z tego wyjdzie...
A wczoraj okazało się, że byłam grzeczna i Mikołaj przyniósł mi w prezencie m.in. tusz do rzęs.
Helenka tuszu nie potrzebuje, bo i bez tego ma ładne:
3 komentarze:
To prawda rzęsy jak firanki chociaż i mamie nic nie brakuje ,ten tusz to chyba tylko po to żeby mikołaja narazic na wydatki:)Całuję tą małą ślicznotkę : :
no co Ty, pierwsze piec godzin bez Helenki? oj, ja bym tak nie dala rady... szaleje z milosci do swojego dziecka ale "czas tylko dla siebie" jest mi jak tlen niezbedny ;-) i pozwalam sobie na takie "dla siebie" jak czesto tylko sie da ;-p (czyli w sumie rzadko, ale jednak :-)
Mamoheleny!
Naprawdę myślisz, że to był mój wybór, że stało się to dopiero teraz?! Mi czas dla siebie też jest potrzebny tak jak Tobie. Ale co mam zrobić??!?!? Pozdrawiam serdecznie :)
I.
Prześlij komentarz