Od soboty jesteśmy na Mazurach u moich rodziców. Helenka pławi się w babcino-dziadkowo-ciocino-wujkowo-kociej ;) atmosferze i jest przeszczęśliwa!!! Z różnych zakątków wciąż słychać jej nawoływania "ciooo-ciuuu" albo "cisi-cisi" i odgłosy pędzących gdzieś nóżek. Bo spraw do zrobienia jest wiele: trzeba zebrać z babcią poziomki (a potem je zjeść), podlać kwiatki własną małą konewką (i przy okazji swoją bluzeczkę), wyprodukować setki piaskowych babek (bo przecież skoro dziadek zrobił piaskownicę to trzeba z niej korzystać), nakarmić kózkę w zaprzyjaźnionej zagrodzie (rękami mamy, bo odwagi jeszcze trochę brak), rzucać kotkowi piłeczkę (i namawiać go wciąż bezskutecznie żeby wsiadł do lalczynego wózka) i ... robić wiele równie ciekawych i zajmujących rzeczy. A że w międzyczasie trzeba jeszcze coś zjeść, wyspać się i obdarować wszystkich całusami, to czasu rzeczywiście jest niewiele.
A ja nareszcie mogę zwolnić tempo i zrobić sobie urlop od bycia pełnoetatową mamą. Dziś pół dnia Helena spędziła z dziadkami, a ja byłam u fryzjera. Bez pośpiechu i nerwów. Mogę poczytać, spokojnie zjeść śniadanie. Bezcenne!
Helenka nosi swoją lalę, przykłada ją do swojej "piersi", mówi "am, am" i pokazuje jak lala ssie jej mleczko. Za każdym razem mnie to rozczula i coś mnie ściska za gardło ze wzruszenia. O moje piersi się nie pyta, śpi całą noc, apetyt ma świetny, zasypia z babcią. Taka już jest duża.
3 komentarze:
wspaniale że odpoczywacie! zwłaszcza Ty! tęsknimy okrutnie! bez Was Sadyba już nie jest taka sama
Cudownie!!! Pozdrawiam całą Rodzinke z DŚ:)
Odpoczywajcie, łapcie słoneczne promyczki i ładujcie akumulatorki. Fajnie macie z tymi Dziadkami na Mazurach.
Prześlij komentarz