Nie wiem, na prawdę nie wiem jak to się dzieje, że za każdym razem kiedy przyjeżdżamy na Mazury(jesteśmy od wczoraj), Helenka musi odbyć wizytę u tutejszej pani doktor.
W poniedziałek rano obudziła się z rozpalonym czołem (38,2 C). Innych objawów brak. Nic nie boli, apetyt jak zwykle dopisuje, chęci i siły do zabawy są. A gorączka rośnie. Minionej nocy aż do 39 C, więc przeraziłam się nie na żarty. Pani doktor orzekła, że to wirusowe zapalenie gardła (czyżby czwartkowe Sto Pociech?). Mam nadzieję, że szybko się z tym uporamy. Trzymajcie kciuki.
Poza tym radość z pobytu u babci wielka. I z pieska. I ze wszystkiego naokoło. Optymistka jednym słowem :)
2 komentarze:
Szybkiego powrotu do zdrówka Helenko :)
Moi rodzice też tak ze mną mieli... Co wyjazd na Mazury to choroba, włącznie z pobytem w szpitalu w Giżycku. Ale już wyrosłem z tego :)
pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia
Prześlij komentarz