piątek, 26 lutego 2010

O piosence na dzień dobry.

Gdyby ktoś o 6.15 przyłożył ucho do naszych drzwi, z pewnością usłyszałby wydobywające się z ust Heleny gromkie śpiewy o następującej treści:

"Panie Janie, Panie Janie, janio siań, janio siań. Siśkie dziony biją, siśkie dziony biją, bim, bam, bom, bim, bam, bom"

I jak tu nie wstać z uśmiechem na twarzy? :D :D :D

Ps. A z boku link do opowieści o moich (i nie tylko) biegowych perypetiach :) Zapraszam :)

środa, 24 lutego 2010

O tym, że biegamy.

Moje życie wraca do normy :) Po dwóch latach i trzech miesiącach znów MAM CZAS na bieganie!!!

Tak jakoś wyszło, że zaangażowałam się w akcję KOBIETA 2010 i w związku z tym 28 marca stanę na starcie Półmaratonu Warszawskiego. Wierzę z całych sił, że na metę też dotrę :D A więc biegam...

W związku z tym, że koła w naszej spacerówce znów się zepsuły, od kilkunastu dni poruszamy się z naszym cudnym, genialnym i niesamowitym Baby Joggerem ;) więc żadne śniegi ani kałuże nie są nam straszne.

Wyruszamy z domu za kwadrans ósma, Helenka siedzi w wózku, a ja biegnę - w przedszkolu jesteśmy po dziesięciu minutach. Potem ją zostawiam i biegnę do Wilanowa, by potem wrócić do domu. Zajmuje mi to godzinę. Dziś był trzeci raz :) Żyję, czuję się świetnie :D

Jeśli któraś z Was miałaby ochotę wziąć udział w akcji KOBIETA 2010, zapraszam! Ja mam plan: dobiec, schudnąć i odzyskać dawną energię :) Do zobaczenia na starcie :)

niedziela, 21 lutego 2010

O długo wyczekiwanym przedwiośniu.







Nareszcie od czasu do czasu pojawia się słońce (jak dziś!). Nawet Wielką Wszędobylską Wodę powitałam z radością, bo jak jest woda, to znaczy, że śnieg topnieje, a jak śnieg topnieje to jest nadzieja na KONIEC ZIMY. Bo przyznam Wam się szczerze, że zimy mam już dość! Z nadzieją i tęsknotą czekam na wiosnę. Jestem ostatnio nie do życia, brak mi energii, humoru, wszystko mnie zniechęca - nie lubię takiej siebie. Wczoraj po dłuuuuuuuuuuugiej przerwie wyszłam na godzinne bieganie, myślę, że regularne wyjścia na jogging dadzą mi potrzebnego "kopa", żeby jakoś dociągnąć do wiosny. I tak muszę biegać, bo postanowiłam w wystartować w Półmaratonie Warszawskim, który odbędzie się w ostatni weekend marca. O szczegółach tego szaleństwa następnym razem ;)

"Leczę" się z tej przedwiosennej chandry m.in. napojem imbirowym (kilka plasterków świeżego imbiru zalać wrzątkiem w kubku i przykryć, po kilku minutach dodać sok z cytryny i troszkę miodu), jakoś tak mi się cieplej po nim robi.

A Helenka spędziła cudowne dwa tygodnie pod skrzydłami babci Madzi. Śpiewały, uczyły się wierszyków, spacerowały do i z przedszkola, bawiły się, gotowały - jednym słowem esencja babcino-wnuczkowego szczęścia. Z każdym dniem słownik Helenki się poszerza, pogrubia i powiększa, rośnie nam prawdziwa gaduła.

Wśród ulubionych zabaw królują obecnie budowanie zagrody dla kozy (wraz z przylegającą do niej działką Babci Madzi), oraz wypożyczalnia książek (zdjęcia powyżej).

Oby do wiosny (i niech nie sprawdzą się te obrzydliwe prognozy o śniegu nawet w marcu).

P.S. Wszystkich moich przyjaciół czekających na maile ode mnie przepraszam! Zbieram się i zbieram, ale zebrać się nie mogę. Ale obiecuję, doczekacie się :) W końcu :)

piątek, 12 lutego 2010

O tym, że już jest!!!!

Dziś o godz.5.50 przyszła na świat Łucja, córeczka Kasi i Łukasza, młodsza siostra Ignasia. Po tej stronie brzucha ważyła 4 040 g, mierzyła 58 cm :) Kochani, gratulujemy Wam z całych sił i już nie możemy się doczekać, żeby zobaczyć Łucję (choćby na zdjęciu!). Kasiu, jesteś wspaniała!!! Dałaś radę :)

A ja, całkiem niespodziewanie, znalazłam się wczoraj w programie "Warto rozmawiać" jako zwolenniczka parytetów :) Odcinek można zobaczyć tu:

www.tvp.pl/publicystyka/tematyka-spoleczna/warto-rozmawiac/wideo/parytety-rownouprawnienie-czy-przywilej-dla-kobiet-11022010

poniedziałek, 8 lutego 2010

O wielkim szczęściu!

W końcu się doczekałyśmy i dziś przyjechała do nas Babcia Madzia! Helenka wniebowzięta, w przedszkolu, na widok babci aż zaniemówiła :) No a potem rozmowom, zabawom i chichotkom nie było końca :) Ależ nam dobrze :)))

czwartek, 4 lutego 2010

O tym i owym.


Helena w wannie, ukochany Misiek "asystuje" i przygląda się. Ja siedzę, bo przecież ona wszystko "siama!!!!". Mówię do niej:

- Helenko, zobacz, Ty jesteś taka czyściutka, a Misiek taki brudny. Chodź, wsadzimy go do pralki i upierzemy, też będzie czysty.

- Będzie kłopot - mówi Helena z zafrasowaną miną.

- Kłopot??? Jaki kłopot? - pytam.

- Helenka będzie płakać. - opowiada.

(Pękam wewnętrznie ze śmiechu, ale mówię): - Mam pomysł! Umówmy się, że nie będziesz płakać, dobrze?

- Dobrze.

- To co? Pierzemy Miśka?

- Nie, Helenka będzie płakać.

***
Mówi bez przerwy. A jak nie mówi, to śpiewa. A jak nie śpiewa to tańczy i mówi :)

***

Tak łatwo odnaleźć w niej nas. Jest uparta jak ja i ciekawa wszystkiego jak S. Niedaleko pada jabłko...

***

"Siama" je, ubiera się (majteczki, getry, spodnie, spódniczkę, bluzki jeszcze założyć sama nie potrafi), rozbiera przed kąpielą (cała samodzielnie), myje się, biegnie na nocnik i robi co trzeba, bawi się ;)

***

Nadal chorujemy. W poniedziałek padła diagnoza - Helenka ma zapalenie układu moczowego. Przemycam jej dwa razy dziennie pół małej tableteczki, ale i tak wciąż główkuję jak i gdzie ją ukryć, żeby na pewno została połknięta. Za jakiś tydzień powtórzymy badania moczu. Oby wyszły dobrze.

Gdyby nie te ogromne zaspy za oknem, przez szalony śpiew ptaków można by pomyśleć, że wiosna tuż, tuż. No, ale jakoś się nie zanosi :(