Okazuje się, że mamy wirusa. Wszyscy, to znaczy cała nasza trójka. A tak na prawdę nie tylko, bo ma go i Ignaś i jego mama Kasia (pozdrawiamy was bardzo serdecznie!!!), i jeszcze kilkoro dzieci (i pewnie ich rodziców) będących w ostatnim tygodniu na spotkaniu chusto-mam :)))
Na szczęście i ja i Helenka czujemy się już lepiej, tylko S. jeszcze dochodzi do siebie. Mimo wszystko postanowiłam dziś rano odwiedzić pediatrę, żeby upewnić się, że idzie ku dobremu. Pani doktor zbadała córcię, sprawdziła czy nie jest odwodniona i zaleciła odpowiednią dietę. Przy okazji porozmawiałyśmy o nawykach jedzeniowych Helenki.
Otóż... Córcia jest trochę jak Nigella Lowson - lubi sobie podjeść w nocy :) Budzi się w nocy raz albo dwa i chce cycka (bez owijania w bawełnę ;). Pediatra powiedziała, że to bardzo niedobrze, że zepsują się jej zęby i w ogóle powinnam z tym jak najszybciej skończyć. Zaleciła podawanie ciepłej wody, kiedy obudzi się w nocy. Drogie mamy! Jak odzwyczaiłyście wasze dzieci od nocnego jedzenia? Jakoś tego nie widzę :( Czy to w ogóle ma sens? Może oduczy się sama?
Zdjęć nadal brak :( Ale będą!